Dzieje polskiej motoryzacji. Aż się łezka w oku kręci!

Opublikowane przez Redakcja 22/01/2018 0 Komentarzy 2197 odsłon

Co, jak co, ale nasz kraj ma naprawdę imponującą historię. Nie inaczej jest z dziejami naszej motoryzacji, która w rzeczywistości może nie jest tak do końca rodzima i aż tak bardzo imponująca, ale wszyscy się chyba ze mną zgodzą, że Fiat 126p, Polonez czy Syrenka to auta już legendarne, znane każdemu.

Na dodatek są to samochody, które swojego czasu zmotoryzowały nasz naród. W szczególności zrobił to Mały Fiat, którego polska produkcja ruszyła w 1973 roku. Przez wiele lat był on przedmiotem marzeń prawie każdego przysłowiowego Kowalskiego, a dzisiaj jest tak kultowy, że sam Tom Hanks przyjechał ostatnio po niego do Polski.

Tak w ogóle, to wzięło mnie na wspominki o polskiej motoryzacji nieprzypadkowo. Tak się zdarzyło, że wpadła mi w oko kolekcja Legendarnych Aut PRL-u, która została wypuszczona przez Cobi. Możecie kojarzyć tę firmę z ich autorskiej serii klockowych modeli militariów i ciekawych zdalnie sterowanych klockowych pojazdów np. czołgów. Kolekcja Legendarnych Aut PRL-u od Cobi obejmuje m. in. Fiata 126p, Syrenę 104, Fiata 125p czy Poloneza. A z każdym modelem będzie wydana specjalna gazetka z ciekawostkami na temat danego samochodu.

I wiecie, kiedy zobaczyłem doskonale znane mi sylwetki Malucha, Fiata 125p czy Poloneza, to tak bardzo zatęskniłem za dawnymi czasami, że samego mnie to trochę zszokowało. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak dużo dla mnie znaczyły i jak się różniły od obecnych.

Mój dziadek i Duży Fiat

Tak się złożyło, że mój dziadek był dumnym właścicielem Fiata 125p. Jako dziecko bardzo dużo czasu spędzałem u dziadków. Udawałem się do nich na tzw. służbę, bo kiedyś w tak niby zabawny sposób określało się podrzucanie swojego dziecka komuś innemu.

Prawda jest taka, że uwielbiałem do nich jeździć i mam mnóstwo wspomnień z tym związanych. Pamiętam, jak razem z dziadkiem pucowaliśmy jego Dużego Fiata, który zawsze musiał błyszczeć. Dziadek był pod tym względem bardzo dokładny i nie mogłem odwalić fuszerki. Tak mi weszła ta pielęgnacja auta w krew, że do dzisiaj wręcz pedantycznie dbam o każdy swój samochód.

Później, już wypucowanym samochodem, jeździliśmy na wycieczki, zawsze w inne miejsce. Dziadek Leon był prawdziwym entuzjastą natury i zwiedziłem z nim większość Polskich Parków Przyrodniczych. Oczywiście z nim i z Dużym Fiatem. Są to dla mnie najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa i chyba do dzisiaj nie wybaczyłem mojemu tacie, że sprzedał Fiata po śmierci dziadka. Cóż, takie życia, kto tam słucha piętnastolatka.

FSO 125p 1,5 ME

Model FSO 125p 1,5 ME

 

Duży Fiat kontra Mały Fiat, a na koniec Polonez

Mój sentyment do Dużego Fiata wynika może również z tego, że w domu mieliśmy Malucha, który przegrywał w moich oczach ze swoim większym bratem pod każdym, możliwym względem. Nie cierpiałem braku drzwi z tyłu i tego, że nie mogłem otworzyć z tyłu okna. Dlatego też nie lubiłem jeździć w dłuższe drogi Maluszkiem. Z dziadkiem w jego Fiacie mogłem jechać wszędzie, nawet z babcią siedzącą na miejscu przedniego pasażera, które de facto uważałem za swoje miejsce, ale z grzeczności jej ustępowałem.

Z pewnością na moje mało pozytywne odczucia względem kultowego dzisiaj Fiata 126p wpływa ten olbrzymi sentyment do dziadka i jego Dużego Fiata, bo prawda jest taka, że nigdy sam Malucha nie miałem. Moim pierwszym własnym samochodem był stary Polonez tzw. Borewicz, obiegowo tak nazwany ze względu na porucznika Borewicza. Był to bohater kultowego serialu kryminalnego z ery PRL-u, o znamiennym tytule 07 zgłoś się, w którym Borewicz woził się właśnie Polonezem, szczytem ówczesnej polskiej motoryzacji. I jakby nie patrzeć, to Poldki spodobały się policjantom na tyle, że przez szereg lat pełniły funkcję policyjnych radiowozów.

FSO Polonez 1500 Radiowóz

Model FSO Polonez 1500 Radiowóz

Nieuzasadniona tęsknota

I kiedy tak zacząłem wspominać perełki polskiej motoryzacji, postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o innych kultowych samochodach z okresu PRL-u. W ten sposób dotarłem m. in. do Polskich Kronik Filmowych z roku 1976, gdzie przedstawiona jest produkcja Dużego Fiata. Byłem pod wrażeniem, nie tylko samej produkcji, ale także sposobu prezentacji. Współcześni specjaliści od marketingu i reklamy mogliby się dużo nauczyć od peerelowskich propagandystów. Wracając do motoryzacji, moje zainteresowanie wzbudził również Trabant, samochód produkowany w NRD, który miał nie rdzewieć, ponieważ wykonany był z tworzywa sztucznego. Ciekawie przedstawiała się także Syrenka, jedyny całkowicie Polski samochód, który może nie był królem szos, ale był nasz, własny, jak to zaznaczał lektor PKF.

Oglądając te może i zabawne z obecnego punktu widzenia filmy, przez chwile zacząłem się zastanawiać, czy może faktycznie ci, którzy mówią, że dawniej było lepiej, nie mają trochę racji. I chociaż wiem, że jest to całkowicie niepoprawne politycznie, to jednak ta łezka ciągle się w oku kręci, kiedy oglądam na czarno białej taśmie podnoszącą się po wojnie Polskę, która chce się rozwijać, pomimo ciasnego jarzma komunizmu. Na pewno było w tym wszystkim dużo propagandy, jednak nie zapominajmy, że to właśnie wtedy mieliśmy fabryki produkujące samochody z polskim znaczkiem, które eksportowaliśmy do ponad 40 innych krajów. Aż się na ustach ciśnie, że to się już chyba nie wróci… Co jedyne, to możemy sobie zbudować kultowe modele samochodów PRL-u z klocków Cobi i postawić na półce, dla przypomnienia, że kiedyś naprawdę produkowaliśmy polskie samochody.

 1, 2 i 3 numer prenumeraty „Legendarne Auta PRL-u”

1, 2 i 3 numer prenumeraty „Legendarne Auta PRL-u”

Artykuł przygotowany we współpracy z autakolekcja.pl

Dodaj Komentarz